„Jak obrządek każe dzienny, snopy wnosi sam gumienny, i sam siankiem stół zaściela, w pamięć żłobu Zbawiciela – i po kątach snopy stawi i coś z cicha błogosławi…” (Wincenty Pol Pieśń o domu naszym)
Wieczór wigilijny jest w polskiej tradycji najbardziej uroczystym i wzruszającym wieczorem roku. Na przestrzeni wieków zwyczaje ludowe i obrzędy religijne nawarstwiały się, łącząc pogańskie zwyczaje ze zwyczajami chrześcijańskimi. Z polską nocą wigilijną związane są szczególnie liczne wierzenia, przesądy i tradycje, których nie sposób dokładnie opisać.
Od niepamiętnych czasów na kolację wigilijną składały się potrawy postne, co dało początek staropolskiej nazwie postnik lub pośnik. Innymi nazwami kolacji wigilijnej były kolenda, Pańska Wieczerza, a w miarę upływu czasu przyjęła się nazwa „wigilia”.
Wigilia miała charakter uroczysty, którą poprzedzała wspólna modlitwa. Wszystko rozpoczynało się, gdy na niebie ukazała się pierwsza gwiazda. Od stołu nikomu nie pozwalano wstać poza gospodynią. Przy stole obowiązkowo siadano według wieku, by umierać zgodnie z tym porządkiem. Do tradycji należało dopilnowanie, by do stołu zawsze zasiadła parzysta liczba osób, w przeciwnym razie wróżyło to rychłą śmierć jednego z domowników. Aby temu zapobiec, w czasach szlacheckich do stołu proszono jedną osobę ze służby lub żebraka w przypadku rodziny chłopskiej.
Jedzono niespiesznie i w powadze uważając, by nikomu łyżka nie upadła na podłogę, gdyż mogłoby to oznaczać śmierć tego biesiadnika w nadchodzącym roku. Ograniczano również rozmowy po to, by w ciągu roku nie było żadnych kłótni w rodzinie. Według dawnych zwyczajów liczba potraw powinna była być nieparzysta, co miało swoją symbolikę: 5 lub 7 u chłopów (jak 7 dni tygodnia), 9 u szlachty (na pamiątkę 9 chórów anielskich), a u arystokracji 11 lub 13. Nieparzysta liczba potraw miała zapewnić urodzaj w następnym roku. Wierzono również, że dania powinny składać się z wszystkich płodów roli, gdyby któreś opuszczono, mogłoby w przyszłości nie obrodzić.
Wiele wierzeń wigilijnych związanych było ze zdrowiem. Kto by kichnął w wigilię – cały rok będzie zdrowy. Przed samą wigilią myto się dokładnie, by uchronić się od wrzodów, a wodę wylewano daleko poza domostwem. Po porannej modlitwie przecierano zęby czosnkiem, by te nie bolały cały rok. Z kolei jabłka jedzone w czasie wieczerzy miały chronić od bólu gardła, a orzechy od bólu zębów.
W dawnych wierzeniach nieposzanowanie wigilii mogło skończyć się sprowadzeniem na rodzinę nieszczęść, dlatego znany jest szereg zakazów obowiązujących tego dnia. I tak np. po zachodzie słońca nie wolno było nic robić: trzęsienie czegoś mogło spowodować, że trząść się będzie wszystko, co się w przyszłym roku urodzi; rąbanie drewna miało powodować narodziny przeciętych zwierząt, a skręcanie czegoś urodziny pokręconych zwierząt. Młócenie zboża mogło powodować narodziny kalekiego zwierzęcia. Natomiast pranie w wigilię miało spowodować narodziny dziecka ułomnego. Przed samą wieczerzą należało przynieść do domu węgiel, wodę i inne potrzebne rzeczy, gdyż cokolwiek zostało wniesione po rozpoczęciu wieczerzy mogło zostać zjedzone przez myszy.
Każde zdarzenie w wigilię stanowiło jakąś wróżbę, dlatego też tego dnia nie pożyczano nic (aby móc się czegoś w przyszłym roku dorobić), nie cerowano i szyto (aby nic nowego się nie podarło). Ważną sprawą było, aby w wigilię rano do domu jako pierwszy wszedł mężczyzna, co miało zapowiadać zdrowie w przyszłym roku. Tego dnia wróżono również z pogody, gdzie dzień jasny zapowiadał rok, w którym kury dadzą dużo jajek, dzień pochmurny – dużo mleka. Po wieczerzy był czas na wróżby dotyczące ożenku i zamążpójścia – wróżono ze źdźbeł siana spod obrusa, wyciągano kłosy i liczono ziarna, a młode panny wychodziły przed dom i nasłuchiwały echa, które miało wskazać stronę, skąd nadejdzie pan młody.
Po wieczerzy gospodarz zbierał resztki jedzenia, mieszał z opłatkiem i dawał jeść zwierzętom. Również biesiadnicy gromadnie udawali się do sadu, by tam potrząsać drzewami i budzić w nich urodzaj.
Najważniejszym momentem wigilijnej wieczerzy jest dzielenie się opłatkiem. W innych krajach zwyczaj ten nie jest znany. Opłatki dawniej wypiekane były przy kościołach (co bardzo często wykonywał organista bądź zakrystian) – wypiekano je lejąc bardzo rzadkie ciasto pszenne w żelazne foremki. Dzielenie się opłatkiem rozpoczynał gospodarz lub jego starszy syn. Gdy wszyscy się podzielili, składając sobie życzenia i żegnając się krzyżem, można było zasiąść do wigilijnej wieczerzy.
Jak widać w tradycji ludowej dzień 24 grudnia jest kompilacją pradawnych zwyczajów i obrzędowości chrześcijańskiej. Wszystkie jednak są naszym dziedzictwem kulturowym, a w niektórych miejscach Polski nadal kultywowaną tradycją.
Polub nasze wydarzenie:
Kancelaria
Wtorek - od 16.30 - 17.30
Piątek - od 16.30 - 17.30
W I piątek miesiąca kancelaria parafialna nieczynna
Pilne sprawy można załatwić po Mszy św.
Nabożeństwa
W niedziele
8:00, 10:00, 12:00, 18:00
W dni powszednie
7:00, 18:00
Adoracja Najświętszego Sakramentu
czwartek, od godz. 17.00
Nowenna do Matki Bożej Nieustającej Pomocy
środa, po wieczornej Mszy św.
Nabożeństwo do Matki Boskiej Królowej Polski i Apel